Kojarzycie Harry’ego Styles? Jaką furorę zrobił nie tylko swoimi stylówkami, ale również tym, że pod jego szyją znajdowały się perły – nie żadne złote raperskie łańcuchy cięte z metra, tylko piękny naszyjnik z pereł. Jak to jest z tą biżuterią w męskiej elegancji – można czy nie można?
Oczywiście, że można, bo inaczej… sami wiecie ( ͡° ͜ʖ ͡°) Męska biżuteria w klasycznej męskiej elegancji to małe detale takie jak zegarek, spinki do mankietów, szpilka do kołnierza, czy spinka lub szpilka do krawata. Rodowe sygnety też były kiedyś uznawane, ale hej, żyjemy przecież w XXI wieku, więc nie musimy się aż tak bardzo ograniczać.
Z mojej perspektywy wygląda to tak, że o ile w przypadku ważnych wydarzeń, gdzie jest dresscode, staram się nie przesadzać z biżuterią, tak w smart-casualu czy casualu bardzo lubię nosić sygnety czy naszyjniki. Kieruję się prostą zasadą – dobieram je tak, aby miały ten sam kolor i nie przytłaczały mnie jako osoby. Nie chciałbym, aby podczas rozmowy ktoś ciągle patrzył na moje ręce i próbował rozszyfrować, co oznacza moje 7 sygnetów, ale podoba mi się, kiedy jest to subtelny dodatek do całego zestawu. Taka kropka nad i. Pojedynczy pierścień z Simuero czy sygnet z polskiej marki Maar często zakładam nawet do garnituru i bardzo lubię ten vibe. Taka klasyka, ale z trochę przesuniętą granicą.
A czy Ty lubisz nosić biżuterię?
Komentarze